Wystawa ukazująca fotografie i karty pocztowe z XIX i XX wieku. Kuratorki wystawy: Danuta Syrwid i Elżbieta Krupa
W XIX-wiecznym Olsztynie podobnie jak w innych europejskich miastach następował szybki rozwój handlu i usług. Budowa linii kolejowej dającej połączenie z wielkimi ośrodkami administracyjnymi i przemysłowymi Niemiec znacznie przyspieszyła ten proces. W 1872 r. na olsztyńską stację kolejową wjechał pierwszy pociąg. Do końca XIX w. miasto uzyskało sieć kanalizacyjno-wodociągową, a ulice oświetlono latarniami gazowymi. W 1905 r. Olsztyn został podniesiony do rangi stolicy jednostki administracyjnej – rejencji. Powstawały nowe przedsiębiorstwa i sklepy. Szybki rozwój handlu i usług zwiększył zapotrzebowanie na projektowanie estetycznych i przyciągających wzrok szyldów. Największą ich liczbę na archiwalnych fotografiach i kartach pocztowych odnajdujemy w przestrzeni rynku olsztyńskiego i jego najbliższej okolicy.
Właścicielami wielu sklepów byli przedstawiciele mniejszości żydowskiej. Na szyldach bardzo często widnieją ich nazwiska. Są to między innymi: bracia Max i Georg Hirschfedowie, Dawid Mendelsohn, Salko Frankenstein, Jakub i Moritz Simonsonowie, Jacob Levy, Max Silberstein, Jacob Mondry, Wilhelm Lewin, Jakub Woythaler, czy Josef Herrmann.
Mienie żydowskie zostało skonfiskowane jeszcze przed II wojną światową. W 1945 r., po wejściu do Olsztyna Armii Czerwonej zniszczono większość obiektów usługowo-handlowych, głównie w obrębie starego miasta.
W powojennym Olsztynie powoli odradzał się handel. Pierwszymi placówkami założonymi jeszcze w 1945 r. były: sklep Spółdzielni Spożywców „Mazur” przy ul. 1 Maja oraz popularny przez całe dziesięciolecia „Rybol” (obecnie w tym miejscu znajduje się „Rossmann”). W kamienicy obok kościoła ewangelickiego otwarto też aptekę „Pod Orłem”, dokładnie w tym samym miejscy, w którym znajdowała się najstarsza olsztyńska apteka założona już w 1756 r.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX w., szczególnie w obrębie starego miasta, szyldy, neony, reklamy handlowe oraz dekoracje metaloplastyczne projektowali artyści, m.in. Bolesław Wolski (1927–2013) i Eugeniusz Jankowski (1939-2017). Współcześnie stanowią one przykład klasyki grafiki użytkowej, spełniającej funkcję reklamową, informacyjną i dekoracyjną.
W obecnych czasach jesteśmy często atakowani reklamą, zarówno w Internecie, telewizji jak i na ulicach miast. Nierzadko kłóci się ona z dobrym smakiem i estetyką, czy poszanowaniem ładu przestrzennego. Dlatego też coraz częściej architekci, plastycy, ale także przeciętni mieszkańcy miast z tęsknotą wspominają czasy, kiedy reklamy, szyldy czy neony były zaprojektowane przez profesjonalistów i stanowiły ozdobę śródmiejskiego krajobrazu.
Właścicielami wielu sklepów byli przedstawiciele mniejszości żydowskiej. Na szyldach bardzo często widnieją ich nazwiska. Są to między innymi: bracia Max i Georg Hirschfedowie, Dawid Mendelsohn, Salko Frankenstein, Jakub i Moritz Simonsonowie, Jacob Levy, Max Silberstein, Jacob Mondry, Wilhelm Lewin, Jakub Woythaler, czy Josef Herrmann.
Mienie żydowskie zostało skonfiskowane jeszcze przed II wojną światową. W 1945 r., po wejściu do Olsztyna Armii Czerwonej zniszczono większość obiektów usługowo-handlowych, głównie w obrębie starego miasta.
W powojennym Olsztynie powoli odradzał się handel. Pierwszymi placówkami założonymi jeszcze w 1945 r. były: sklep Spółdzielni Spożywców „Mazur” przy ul. 1 Maja oraz popularny przez całe dziesięciolecia „Rybol” (obecnie w tym miejscu znajduje się „Rossmann”). W kamienicy obok kościoła ewangelickiego otwarto też aptekę „Pod Orłem”, dokładnie w tym samym miejscy, w którym znajdowała się najstarsza olsztyńska apteka założona już w 1756 r.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX w., szczególnie w obrębie starego miasta, szyldy, neony, reklamy handlowe oraz dekoracje metaloplastyczne projektowali artyści, m.in. Bolesław Wolski (1927–2013) i Eugeniusz Jankowski (1939-2017). Współcześnie stanowią one przykład klasyki grafiki użytkowej, spełniającej funkcję reklamową, informacyjną i dekoracyjną.
W obecnych czasach jesteśmy często atakowani reklamą, zarówno w Internecie, telewizji jak i na ulicach miast. Nierzadko kłóci się ona z dobrym smakiem i estetyką, czy poszanowaniem ładu przestrzennego. Dlatego też coraz częściej architekci, plastycy, ale także przeciętni mieszkańcy miast z tęsknotą wspominają czasy, kiedy reklamy, szyldy czy neony były zaprojektowane przez profesjonalistów i stanowiły ozdobę śródmiejskiego krajobrazu.